To po prostu Wiewiórki na Woodstocku. Idea zrobienia czegoś fajnego, wspólnie z woodstockowiczami, czegoś na spontanie w plenerze, czegoś, co porwie serca ludzkie i zagrzeje je dźwiękiem. Idea ta powstała w roku 2008, kiedy w czwórkę pojechaliśmy szczypawobusem do Kostrzyna. W bagażniku mieliśmy jedną gitarę, dwie dżamby, kij deszczowy i kupę pomysłów. I choć cały czas padało, graliśmy, aż nam naciągi popękały w bębnach, a Misiu ludziom obiecał, że wrócimy za rok. I słowa trzeba było dotrzymać. Graliśmy w wielu miejscach, o których warto w naszej historii wspomnieć. Ale o Woodstocku myślimy zawsze ciepło, dorobiliśmy się też własnej sceny leśnej, publiki, która co roku jest coraz większa. Ale po kolei… Początki były siermiężne, ale pierwszy Wiewiórstock i tak wyglądał pięknie. Misiek rządził na gitarze, Szczypawa z Wajem bębnili, a Osie zdarzyło się potrząsać kijem deszczowym i dokumentować aparatem całe zajście, zobaczcie: